Artystki tricksterki

Pisałam ostatnio o artystach-tricksterach (takich jak David Czerny czy Roee Rosen), prześmiewcach, żartownisiach, którzy korzystają wciąż ze strategii twórczych Marcela Duchampa. Warto jednak zapytać, czy także wśród współczesnych artystek znajdziemy post-duchampistki, chuliganki, które poprzez prowokacje i żarty, wskazują na całkiem poważne sprawy?

Jest ich nawet sporo, a do moich ulubionych, a zarazem najbardziej przewrotnych, należy Tanja Ostojić, podkreślająca mocno kwestię własnych uwarunkowań – bycia kobietą-artystką z Europy Środkowej. Jej prace dokonują krytycznej i ironicznej analizy zależności seksualnych i geograficznych panujących w zachodnim świecie sztuki.

Tanja Ostojić to artystka urodzona w 1972 roku w Użicach na terenie byłej Jugosławii (dzisiejsza Serbia), zmieniająca swe miejsca zamieszkania od Serbii przez Słowenię, Francję i Niemcy, obecnie mieszkająca w Berlinie.  W pracach i akcjach tworzonych od roku 2000 z serii Crossing Border Series stara się prześwietlić sytuację artystki z byłego bloku wschodniego, spoza Unii Europejskiej (Serbia jest wciąż krajem kandydującym do EU) – od niemożności wyjechania na Zachód i zdobycia upragnionej wizy (Vaiting for Visa, 6-godzinny performance przed konsulatem austriackim w Belgradzie, 2000), poprzez status artystki emigrantki i jej usytuowanie wobec wielkiego świata sztuki.

Najczęściej w pełni angażuje samą siebie testując na sobie mechanizmy zależności od innych, którzy posiadają władzę. Jedną z najbardziej znanych akcji z tej serii był sieciowy projekt partycypacyjny Looking for Husband with EU Passport (2000-2005), rozpoczęty od zamieszczenia w sieci ogłoszenia matrymonialnego artystki ze zdjęciem, na którym ukazane jest jej nagie, wygolone ciało, co miało odnosić się do jej deklaracji, że może ona dopasować się do określonego z góry wzorca.

Jak zauważa Zdenka Badovinac, efektem był wygląd przypominający więźniarkę, co oczywiście odnieść można do poczucia uwięzienia w krajach nienależących do EU.

W odpowiedzi na ogłoszenie zgłosili się liczni kandydaci z całego świata (nie tylko z EU), z którymi Ostojić wymieniła około 500 listów. Po trwającej ponad sześć miesięcy korespondencji z Klemensem G. z Niemiec, artystka zdecydowała się na spotkanie z nim, które zarazem było jej publicznym performance odbywającym się przed Muzeum Sztuki Współczesnej w Belgradzie. Odbyło się w roku 2001 i również w tym roku, miesiąc po spotkaniu para pobrała się w Belgradzie, otrzymawszy międzynarodowy akt małżeństwa uprawniający artystkę do aplikowania o wizę (trzeba podkreślić, że cały ten proceder w świetle prawa był nielegalny).

Po dwóch miesiącach oczekiwania Tanja otrzymała trzymiesięczną wizę i przeniosła się do Dusseldorfu, gdzie korzystając z kolejnych wiz, przebywała trzy i pół roku. Po tym okresie jej pozwolenie na pobyt wygasło, dlatego, że nie miała rodzinnej deklaracji podatkowej. W związku z tym rozwiodła się z Klemensem G. i z tej okazji na otwarciu jej projektu Integration Project Office w Project Room 35 w Berlinie, 1 lipca 2005 roku zorganizowała Divorce Party, a więc przyjęcie rozwodowe.

W międzyczasie w 2004 roku powstał też jej kontrowersyjny, ocenzurowany w Austrii plakat (później wielkoformatowy banner) Untitled. After Courbet. Praca odnosi się do problemu małżeństw zawieranych przez kobiety z Europy Wschodniej z obywatelami Unii tylko po to, by uzyskać prawo do pozostania na terenie danego kraju. Po rozwodzie Ostojić pozostała jednak w Niemczech, zajmując się głównie problemami nielegalnych imigrantów opisywanych przez nią jako agambenowskie nagie życie (chodzi o akcje z cyklu Integration Impossible).

Niezwykle ciekawe i przewrotne są także jej akcje obnażające mechanizmy seksualnych zależności w zachodnim świecie sztuki. Artystka w latach 2001 – 2003 pracowała nie tylko nad kwestią migracji, ale też nad serią Strategies of Success / Curator Series, składającą się z performansów, instalacji, fotografii oraz pism a tematem jej działań byli słynni kuratorzy.

VENICE, ITALY. 49th Biennale of Venice Press Conference at Teatro alle Tese. Harald Szeemann, Curator of the Biennale, and his company during the Biennale days, „I’ll be Your Angel” performer Tania Ostoijc. (Photo by Heimo Aga)

W 2001 roku udało jej się przekonać do swojego pomysłu legendarnego kuratora z Berna, Haralda Szeemanna, aby towarzyszyć mu jako jego ochrona i osobisty anioł podczas otwarcia oraz innych uroczystych przyjęć na 49. Biennale w Wenecji, którego był dyrektorem.

Po raz kolejny Ostojić użyła siebie i swego ciała jako medium. Szeemannowi zostało zadedykowane szczególne dzieło Czarny kwadrat na białym tle, utworzone na wzgórku łonowym artystki. Tylko Szeemann miał prawo oglądać tego „ukrytego  Malewicza”, dla innych praca była niewidzialna i niewiadomo nawet, czy w ogóle istniała. 

Zaopatrzywszy się w najdroższe suknie od najlepszych projektantów (prawdopodobnie dzięki pieniądzom pozyskanym od Szeemanna), artystka przechadzała się z nim pod rękę, nie odstępowała go na krok, towarzyszyła przy jego wystąpieniach, oficjalnie jednak nie zabierając głosu, pozowała do zdjęć i była piękna.

Tanja Ostojić opowiadała o swoich projektach pokazała podczas spotkania na UAP-ie, 22.04.20016. Pokazała między innymi film dokumentujący wenecką akcję. Było widać, że sam Szeemann nie wyglądał jednak na zachwyconego jej towarzystwem, był skrępowany podejrzliwymi spojrzeniami innych i pytaniami dotyczącymi jej tożsamości. Jej akcję cechowała bowiem ostentacja, a w przypadku seksualnych zależności nie uchodzi, aby były one jawnie demonstrowane. Bardzo często jednak w przypadku rozmów prowadzonych przez kuratora z różnymi ważnymi osobami, Tanja odsuwana była na bok.

Akcja Ostojić jawnie odsłoniła stosunki władzy panujące w międzynarodowym świecie sztuki. Dla Szeemanna weneckie biennale było ostatnią ważną wystawą, zmarł w 2005 roku.

Jeszcze dalej Ostojić posunęła się w następnych akcjach, gdzie – przy udziale publiczności brała kąpiel w pianie wraz z włoskim kuratorem Bartolomeo Pietromarchi i krytykiem sztuki Ludovico Pratesi w Palazzo delle Esposizioni w Rzymie czy myjąc stopy kuratorowi z Belgradu Stevanowi Vukovićowi Sofa for Curator (2002).

Perfomansem bez udziału publiczności, z którego zachowały się jedynie zdjęcia wykonane przez wynajętych przez nią paparazzi, były Wakacje z kuratorem (2003), gdzie podjęła erotyczną grę z albańskim kuratorem Edim Muką, który między innymi był dyrektorem II Biennale w Tiranie.

Oczywiście we wszystkich tych akcjach Tanja Ostojić wykorzystała mężczyzn, którzy stali się obiektami jej działań, działo się to co prawda za ich zgodą, choć Edi Muka o całym podstępie chyba początkowo nie wiedział. Artystka ujawnia w sposób ironiczny (i bezlitosny) władzę kuratorów i krytyków, od których całkowicie zależy sukces artystów i artystek. Ponadto w odniesieniu do własnej sytuacji kobiety-artystki z Europy Środkowej, Ostojić zmaga się z pytaniem o to, czy przebić się do wielkiego świata można tylko poprzez zyskaną w sposób dwuznaczny protekcję tych, którzy w tym świecie rozdają karty.

Tricksterkami są również Anetta Mona Chisa i Lucia Tkácova. Przedmiotem drwin w akcjach i filmach tego czesko-słowackiego duetu jest także świat męskich kuratorów i krytyków. Artystki kpią z własnego środowiska, obiektem swoich niewybrednych ocen czyniąc swoich znajomych artystów, krytyków, kuratorów. Również one traktują ich instrumentalnie, oceniając ich fizyczną atrakcyjność oraz potencjalną „użyteczność”.

Anetta Mona Chisa & Lucia Tkáčová, Holiday video, 2005
Anetta Mona Chisa & Lucia Tkáčová, Home video, 2005

Przywołane artystki poruszają się po bardzo grząskim i niebezpiecznym terenie seksualnych zależności, ujawniając dość prymitywne instynkty, którymi rządzi się – przynajmniej w ich subiektywnych opiniach – świat sztuki. Ich prace są przede wszystkim ironiczne i demaskatorskie. Tworzone są, jak sugeruje Zuzanna Štefková w odniesieniu do czesko-słowackiego duetu, przez „złe dziewczyny z jajami”.

Również wśród polskich artystek znajdziemy trickserki, które starają się prześwietlić działanie świata sztuki, choć nie dotykają tak bezpośrednio zależności seksualnych. Polskie artystki raczej ironizują na temat romantycznej miłości, jaką darzą młode artystki swych mistrzów, jak zrobiła to Ada Karczmarczyk w swoim „Miłosnym performansie” dla Oskara Dawickiego.

Jedną z ciekawszych tricksterek jest Agata Zbylut z jej ironiczną pracą W sztuce marzenia się spełniają, ale nie wszystkim (2009). Zdjęcia ukazują samą artystkę w blasku fleszy, odbierającą nagrody artystyczne i medale, otoczoną znanymi politykami i celebrytami ze świata sztuki, udzielającą wywiadów, przyjmującą jakąś nominację lub może profesurę od poprzedniego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, fotografującą się z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim.

W większości tych zdjęć artystka znajduje się w centrum, spotyka się z uznaniem i podziwem, jest adorowana i wielbiona. Wszystko to jest oczywiście fotoszopową manipulacją. 

Przy okazji mamy do czynienia ze znakomitą analizą tego, jak pojmowany jest dzisiaj sukces artystyczny. Przestają się liczyć konkretne prace czy wystawy, ale ważne staje się przede wszystkim to, gdzie i w jakich kręgach porusza się dany artysta, przez kogo i w jaki sposób jest traktowany. Mamy tu do czynienia z przedstawieniem w pigułce pola sztuki, które – jak wskazuje Pierre Bourdieu – jest zarazem polem władzy, polem możliwych sił działających na wszystkie obiekty, które mogą się w nim znaleźć, jest polem walk i gier, które mają na celu zajęcie jak najlepszych pozycji w jego obrębie. Najlepsze pozycje gwarantują zarówno sukces, jak i dają gratyfikację finansową, dlatego szczególnie ważna jest rola wszystkich osób pośredniczących między polem artystycznym a ekonomicznym i politycznym (P. Bourdieu, Reguły sztuki. Geneza i struktura pola literackiego, Kraków 2001, s. 28, 109).

Jeśli chodzi o artystki i artystów, niebagatelną rolę dla zajmowanych przez nich pozycji w polu sztuki odgrywa ich umiejscowienie, to, skąd są, u kogo zrobili dyplom, gdzie pracują, z jaką galerią i środowiskiem są związani, ale również, jakiej są płci czy orientacji. Choć dla polskiej sceny artystycznej niekwestionowanym centrum jest Warszawa, nie można mieć jednak złudzeń – Polska, jak inne kraje Europy Środkowej, to również peryferia wielkiego świata sztuki. Co mogą zrobić więc polscy artyści, a szczególnie artyści z polskiej prowincji, nie wspominając już o kobietach artystkach, aby osiągnąć sukces artystyczny?

Czy skazani/skazane są na zatrzymaniu się na marzeniach o sławie i spełnionych marzeniach? Czy mogę liczyć jedynie na księcia z bajki (ważnego zagranicznego kuratora), który zagwarantuje im dobrą pozycję w polu sztuki?

A może zakpić z tych reguł, ujawnić je czy też przenicować? Tworzyć prace, które będą działać jak komputerowy wirus, wprowadzą w błąd, aby w ten sposób zachwiać całym tym systemem? I to robią właśnie artystki-tricksterki.

Podobną strategią posłużyła się w 2015 roku Iwona Ogrodzka, studentka (wtedy) ASP we Wrocławiu, gdy na zaliczenie zajęć u Wojciecha Pukocza i Pawła Jarodzkiego (choć dziwnym trafem na temat tej pracy utrwaliła się legenda, że powstała na zajęciach u Oskara Dawickiego, choć ten nigdy tam zajęć nie prowadził) wykonała filmik „Studentka ASP przeprasza”, który w krotkim czasie obejrzało 200 tysięcy osób. Odbierano go całkowicie na poważnie, pocieszano ją, lub odwrotnie: krytykowano i wskazywano, że ma się „wziąć do roboty”.

A uzupełnienie tego materiału, uwzględniającym jeszcze jedną trudność, a mianowicie sytuację kwarantanny, może być najnowsza praca Sanji Iveković dedykowana feministycznej grupie Guerilla Girls, wskazująca na „zalety” bycia kobietą artystką w kwarantannie: