Jadwiga Sawicka – w zwątpieniu i chaosie

W ostatnim czasie posypały się na FB różne wyzwania i łańcuszki. Z zasady nie biorę w nich udziału a wręcz uważam za szkodliwe, ale jednemu z przyjemnością kibicuję, chodzi w nim o prezentowanie prac żyjących artystek #zyweartystki, #szerujekulture

Jak pisałam w pierwszym wpisie, w życiu codziennym towarzyszy mi „Zwycięstwo Chaosu” Jadwigi Sawickiej jako lodówkowy magnes, obecnie nabierając dodatkowych znaczeń. Zresztą w ogóle Jadwiga jest jedną z moich ulubionych artystek. Jest niesamowicie konsekwentna, inteligentna, nienatarczywa, skromna.

Jadwiga Sawicka, Zwycięstwo chaosu, 2011

W lutym i marcu 2019 w poznańskiej galerii Ego miała miejsce jej wystawa zatytułowana właśnie „Chaosy”. Miałam przyjemność pisać do niej tekst, którym, za zgodą Galerii, chcę się z Wami podzielić. Jej prace wciąż są celnym komentarzem do obecnej sytuacji politycznej, może nawet zwłaszcza teraz… Wskazują też na sytuację kobiet i zakusy władzy na ich podporządkowanie.

Sawicka w większości swoich prac odnosi się do języka jako komunikatu związanego z perswazją, budującego znaczenia otaczającej nas rzeczywistości. Od czasu słynnego billboardu „Nawracanie, oswajanie, tresowanie”, który prezentowany był na ulicach polskich miast w 1998 roku w ramach Zewnętrznej Galerii AMS, interesuje ją to, w jaki sposób język formatuje nasze myślenie. Artystka zdaje się podążać za Wittgensteinem, który mówił: „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”.

Jadwiga Sawicka, Nawracanie, oswajanie, tresowanie, 1998

Trzy słowa, które pojawiły się we wspomnianej pracy, a zaczerpnięte zostały z prasowych publikacji, mówią o kolejnych strategiach stosowanych przez różne systemy władzy: „Nawracanie, oswajanie, tresowanie”. Tymi systemami mogą być: rodzina, szkoła, kościół, korporacja, państwo. Można też ten komunikat odczytać w odniesieniu do medialnych przekazów, które starają się narzucić odbiorcom własną wizję rzeczywistości, a także do systemu konsumpcyjnego, który nawracając nas na piękną wizję nas samych, tresuje do podporządkowania się i ciągłego ulegania pokusom. Można więc postawić pytanie, na ile język opisuje rzeczywistość, a na ile ją stwarza? Artystka zdaje się w ten sposób wskazywać na performatywną funkcję języka.

W późniejszych pracach Jadwigi Sawickiej wciąż pojawiają się słowa odnoszące się między innymi do współczesnego konsumpcjonizmu („Pracują, kupują, chorują”), komunikatów narzucanych kobietom (np. „Posłuszna”, „Miła i dobra”), kwestii narodowych („Rasowy-narodowa, ojczysty – macierzysta”), religijnej perswazji („Oko Boga, Palec Boga”), ale także do opisu wojen i katastrof („Krzyczeli, płakali, zginęli”).

zdjęcie z wystawy Polki, patriotki, rebeliantki

Czy mówimy własnym językiem, czy też to język mówi poprzez nas? – to następne pytanie, które wydaje się istotne dla Sawickiej przytaczającej w swych pracach często powtarzane zwroty, swoiste językowe frazesy.

Podobny problem stawia jeden z protagonistów książki kryminalnej Laurenta Bineta pod tytułem „Siódma funkcja języka”, w której detektyw wraz z towarzyszącym mu semiologiem próbują rozwiązać zagadkę zabójstwa Rolanda Barthesa. Tym protagonistą jest nie kto inny, tylko Jacques Derrida, który w sporze z Johnem Searlem zadaje pytanie: „czy kiedy układam zdania, to tak naprawdę mówię ja?”. Bo przecież wszyscy czerpiemy ze składnicy słów już istniejących, nasze wypowiedzi przenikają społeczno-kulturowe czynniki, powtarzamy zasłyszane w mediach przekazy, a prowadząc dyskusję, przytaczamy zaczerpnięte od innych formuły i komunikaty. „Musimy powtarzać (odtwarzać) słowa, kiedyś już użyte, bo inaczej nasz rozmówca nie potrafi ich zrozumieć. Jesteśmy więc stale, nieuchronnie uwięzieni w jakiejś formie cytatu” (L. Binet, Siódma funkcja języka, przeł. W. Dłuski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 323-324).

Jadwigę Sawicką interesują właśnie cytaty, a także to, w jaki sposób język staje się odbiciem otaczającej nas rzeczywistości, wkraczającej w nasze życie polityki, reguł władzy, którym powinniśmy się podporządkować. Aktualną sytuację artystka określa jako „Chaosy”, podkreślając przy tym liczbę mnogą tego pojęcia.

Wystawa pod tym właśnie tytułem ma oddać stan lęku i niepewności, w jakim się znajdujemy. „W powadze czasów, w zwątpieniu i chaosie…” – można powtórzyć słowa piosenki Lao Che „Kapitan Polska”, mówiącej o poszukiwaniu superbohatera/superbohaterki, który lub która potrafi pogodzić ze sobą zwaśnione polskie obozy. Obecnie z jednej strony dosięga nas „dobro złej władzy”, a z drugiej – wciąż spotykamy się ze sprzecznymi komunikatami. Jako społeczeństwo jesteśmy tak bardzo podzieleni, że wydaje się, że mówimy różnymi językami – we wspomnianej piosence jesteśmy porównani wręcz do Tutsi i Hutu. Brakuje nam jakiejkolwiek płaszczyzny porozumienia się. Nie potrafimy zrozumieć dobrych decyzji złej władzy (a dla innych niekiedy: złych decyzji dobrej władzy). Tym samym różne słowa znaczą dla nas, co innego.

„Władza”, „katastrofa”, „chwała” – pojęcia pojawiające się na prezentowanych pracach Sawickiej odnieść można do języka polskiej polityki, do czarno-białych wizji wyłaniających się z przekazów w propagandowych mediach. To właśnie te słowa tworzą obecnie naszą rzeczywistość. Niewiele mogą pomóc tu „słabe odruchy protestu”. „Chaosy” można więc uznać za kolejną odsłonę „Nawracania, oswajania, tresowania”, ale odsłonę aktualną, komentującą społeczno-polityczną rzeczywistość.

Jadwiga Sawicka projektując tę wystawę myślała o tym, że zmierzamy w stroną przepaści. Dziś, po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 2019; dziś, gdy znowu jesteśmy „we łzach”, zdajemy sobie sprawę z tego, że w tę przepaść zaczęliśmy spadać. Język okazał swą performatywną a zarazem przerażającą moc, poprzez nienawiść prowadząc do zbrodni. Czy możemy więc jeszcze to spadanie powstrzymać?

Poznań, 14.01.2019

Czy tylko ja mam takie wrażenie, że sztuka często wyprzedza rzeczywistość?

Nie dla Piekła Kobiet!

Amerykański magazyn Vice.com umieścił Polską na liście trzydziestu reżimów wykorzystujących epidemię do poszerzania zakresu swojej władzy. Znalazły się na niej między innymi takie kraje jak Białoruś, Indie, Izrael, Jemen, Liban, Korea Północna, Turkmenistan (gdzie zakazano w ogóle mówienia o koronawirusie), Wenezuela oraz Węgry.

W przypadku Polski chodzi o forsowanie majowych wyborów prezydenckich.

Można do tego dołożyć jeszcze jeden powód, jakim jest ponowna próba zaostrzenia prawa antyaborcyjnego (określanego projektem Kai Godek). Pierwsze czytanie projektu ustawy ma odbyć się w Sejmie już 14 kwietnia, a więc jutro.

Anja Rubik napisała na swoim Instagramie:

„Niestety po raz kolejny musimy walczyć o nasze zdrowie, bezpieczeństwo i godność. Nie wiem czy wiecie, ale Pani Godek chce, abym umarła podczas porodu i zostawiała osierocone dziecko. Pani Godek chce, abyś ty zgwałcona, nie miała wyboru i była zmuszona urodzić dziecko gwałciciela. Pani Godek chce, abyśmy przez 9 miesięcy nosiły w sobie dziecko wiedząc, że ono umrze tuż po porodzie lub będzie nieodwracalnie upośledzone”.

W kilku miastach w Polsce odbyły się dzisiaj akcje protestacyjne, najbardziej spektakularna, samochodowo-rowerowa – na Rondzie Dmowskiego w Warszawie.

Ludzi obkleili samochody i rowery plakatami dotyczącymi piekła kobiet, mieli też flagi i parasolki. Krążyli w kółko po rondzie, blokując ruch i w ten sposób wyrażając swój sprzeciw wobec tego koszmarnego projektu.

Odbyły się też protesty kolejkowe. Osoby z parasolkami i plakatami ustawiały się przed dużymi sklepami w stosownych odległościach, dzięki temu nikt nie mógł im nic zrobić. Część osób wywiesza też plakaty Czarnego Protestu w swoich oknach.

Pierwsze Czarne Protesty odbyły się w Polsce w kwietniu 2016 roku, we wrześniu zawiązał się Ogólnopolski Strajk Kobiet a protest określany jako Czarny Poniedziałek miał miejsce 3 października w różnych miastach Polski. Akcje odbywały się także rok później – w Czarny Wtorek – dla poparcia projektu ustawy „Ratujmy Kobiety”.

Na przełomie września i października 2017 w poznańskim Arsenale miała miejsce wystawa, której byłam kuratorką, zatytułowana Polki, patriotki, rebeliantki.

Przesłanie prezentowanych na niej prac staje się znowu boleśnie aktualne, warto więc przypomnieć tę wystawę, która miała być artystycznym komentarzem do otaczającej nas rzeczywistości i sytuacji współczesnych Polek.

Podczas protestów aktywizm przenikał się z działaniami twórczymi, a sztuka artystek zaangażowanych w ruch Czarnego Protestu stała się komentarzem, a także sposobem na wzmocnienie jego przekazu. Symbolem sprzeciwu stały się wieszaki, a także czarne parasolki. Te ostatnie prezentowała otwierająca wystawę praca Ewy Partum powstała w hołdzie dla protestujących.

Ewa Partum, Feministyczne cytaty, 2017

W czasie demonstracji kobiety stawały się groźne, niczym wojownicy ozdabiały swoje twarze czarnymi paskami; krzyczały o swojej sile; odwoływały się do czarownic, wskazując na zagrożenia związane ze współczesnymi, symbolicznymi stosami. Tę siłę ukazywały zdjęcia poznańskich fotografów: Mateusza Budzisza, Barbary Sinicy i Radosława Sto.

Barbara Sinica, Czarny Protest, Poznań 2016

Symboliczne są też zdjęcia ukazujące „morze ludzi” zasłoniętych parasolami.

Mateusz Budzisz, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Poznań, 3.10.2016

Ten obraz można odczytać jako symbol odrzucenia własnej indywidualności i zjednoczenia się we wspólnej sprawie – symbol kolektywnej rebelii przeciw niesprawiedliwym decyzjom jednostkowej władzy.

Na ekspozycji starałam się zaakcentować znaczenie kolektywnych działań, wybierając grupy artystyczno-aktywistyczne (Chór Czarownic, Kolektyw Złote Rączki oraz grupę Kolaborantki), a także – za namową Zofii Nierodzińskiej – zwrócić uwagę na działania aktywistyczne.

Chór Czarownic

Wspólnotowość oraz feminizm siły wyłania się z pieśni Chóru Czarownic (słowa Maliny Prześlugi). Stają się one oskarżeniem skierowanym w stronę patriarchalnej władzy, zarówno dawnej, która niepokorne kobiety piętnowała, a także zabijała jako czarownice, jak i współczesnej, nie tylko próbującej odebrać kobietom prawo do ich ciał, ale także wciąż je dyscyplinującej.

Zarówno w symbolice protestów, jak i w sztuce akcentowana jest kobieca płciowość, pojawiają się wizerunki macic, wagin, odwołania do opisanego przez Herodota oraz Plutarcha rytuału Ana Suromai, a więc obnażania przez kobiety swych genitaliów w celu odstraszenia wroga (w prezentowanej na wystawie pracy Iwony Demko 408 223 podniesień spódnic, czyli Mój sen o Czarnym proteście, 2017), symbolicznymi zaś figurami stają się wiedźmy i czarownice.

Iwony Demko 408 223 podniesień spódnic, czyli Mój sen o Czarnym proteście, 2017

Na wystawie prezentowana była między innymi projekcja wideo duetu Kolaborantki ‒ Szeptuchy: Proxy (2014–), gdzie artystki pojawiają się w różnych przestrzeniach, zawłaszczając je dla siebie. Mogą się kojarzyć z czarownicami, które demonstrując swoją wolność i brak skrępowania.

Kolaborantki, Szeptuchy: proxy Berlin, Licheń, Tel Aviv... 2017, po prawej: praca Agaty Zbylut, Kawiorowa patriotka, 2015

Wiece zgromadziły ateistów i katoliczki, anarchistów i członkinie partii politycznych, ludzi majętnych oraz ubogich, rodziców dzieci niepełnosprawnych, samotne matki, ludzi kultury, studentki i mnóstwo innych, bardzo różnych osób. Towarzyszyły im gniew i wściekłość, a masowość demonstracji w całej Polsce pokazała rządzącym, że wystarczy iskra, aby przeciw nim stanęły masy.

Marta Frej, Czarny Protest, 2017

Na tę różnorodność wskazywał cykl prac Marty Frej Czarny Protest (2017). Ta znana autorka memów poprosiła różne kobiety na Facebooku, aby przysłały jej swoje zdjęcie i krótkie wypowiedzi, dlaczego brały udział w Czarnym Proteście. Wypowiedzi są bardzo różne. Z jednej strony zwracają uwagę na strach, lęk przed tym, co może się stać (np. „To moje życie, nie opowieść podręcznej”). Ale pojawiają się też wypowiedzi bardziej wojownicze: „Wkurwiłam się i go zorganizowałam” (marsz), „Byłam naładowana”. Inne wypowiedzi, takie jak na przykład „Szanuję ludzi”, „My kobiety musimy się wspierać”, „W imię córek” wskazują właśnie na potrzebę wspólnotowości i siostrzeństwa. Praca Frej podkreśla, że nie chodzi tylko o własną indywidualność, ale raczej o współdziałanie czy zawiązywanie strategicznych sojuszy ponad podziałami.

Marta Frej, z cyklu: Czarny Protest, 2017

Inne prace odnosiły się w sposób ironiczny do polskiego tradycyjnego patriotyzmu (Agata Zbylut, Liliana Piskorska, Karolina Mełnicka, Ewa Świdzińska, Zofia Kuligowska).

Wskazywały, że antykobiecy dyskurs często podbudowywany jest argumentami natury religijnej (Jadwiga Sawicka) i może prowadzić do terroru (z pozoru niewinny Terror Moniki Drożyńskiej, 2016 oraz Polska Burka Karoliny Mełnickiej).

Karolina Mełnicka, Polska burka, 2013

Inne mówiły o niechęci do obcych (Ściana Dawida Marszewskiego) oraz o potrzebie międzygatunkowej wspólnoty (Irena Kalicka). Wystawa miała wskazywać zarówno na znaczenie wolności oraz praw kobiet, na postawy obywatelskie, jak i na krytyczny patriotyzm, który należy rozumieć jako troskę o innych.

Dawid Marszewski, Ściana, (instalacja wideo) 2016/17, Iwona Demko, Polka walcząca, 2016, Irena Kalicka, Autoportret, 2009-2010
Irena Kalicka, z cyklu: Autoportret, 2009-2010

Prezentowaną sztukę można określić jako wyraz agorafilii, według określenia Piotra Piotrowskiego. Tym pojęciem historyk sztuki określał popęd wejścia w przestrzeń publiczną, wolę uczestnictwa w niej, kształtowania życia publicznego, podejmowania działań krytycznych i projektowych na rzecz lepszego społeczeństwa.

Monika Drożyńska, Terror, haft ręczny na tkaninie bawełnianej, 2016

Dzisiaj znowu grozi nam terror, zaś wejście w przestrzeń publiczną jest utrudnione.

Jednak w końcu wyjdziemy i zrobimy to, co zapowiadały transparenty podczas Czarnych Protestów:

Wy odbieracie nam wolność, my odbierzemy wam władzę.

Otwarcie wystawy – akcja Kamila Wnuka
Agata Zbylut, Face Off, 2015/17 (fotografia/mural), Kawiorowa Patriotka, 2015, fot. Diana Lelonek
fragment wystawy z aktywistycznymi ulotkami, fot. Diana Lelonek
Liliana Piskorska, Autoportret z pożyczonym mężczyzną, aka Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie, z cyklu: Sposoby kamuflażu we współczesnej Polsce, 2016
Ewa Świdzińska, Powstanie, 2005, Koronczarka, 2009
Wernisaż wystawy: Jadwiga Sawicka, Raz na jakiś czas, 2008-2017
Barbara Sinica, Czarny Protest, Poznań 2016