Dawid Marszewski (1991-2020)

Nie jest łatwo pisać o dobrym znajomym, który odszedł zbyt wcześnie…

Dawida poznałam jeszcze jako studenta malarstwa na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym. Wyróżniał się wyjątkową wrażliwością i przemyślanymi, mądrymi spostrzeżeniami.

Był życzliwy dla innych, zawsze uśmiechnięty, ubrany w nieodłączny pomarańczowy akcent.

W 2016 roku z wyróżnieniem obronił pracę dyplomową w pracowni profesora Janusza Marciniaka. Tam też pracował jako asystent, a w 2019 obronił doktorat zatytułowany Figury współczucia.

Punktem wyjścia zainteresowań artystycznych Dawida było malarstwo, traktowane jednak przewrotnie i często łączone z innymi mediami, a przede wszystkim z wideo. Tworzył też instalacje. Interesowały go narracyjne opowieści dotyczące współczesnego świata, a zwłaszcza krzywd dotykających innych. Jego sztukę można z pewnością określić jako zaangażowaną.

Prace Dawida Marszewskiego dotyczyły kwestii społecznych, sytuacji imigrantów, uchodźców, miejsca Zagłady w polskim dyskursie kulturowym, a także kwestii przekazów medialnych na temat światowych konfliktów.

Współpracowaliśmy przy wystawie Status: Pasożyt, przygotowanej przez Olę Janz, Sylwię Siwiak i Aleksandrę Jaraszkiewicz w ramach moich zajęć kuratorskich w 2016 roku.

Zaprezentował na niej wideoinstalację Gość, odnoszącą się do polskiego przysłowia: Gość w dom, Bóg w dom. Praca ta miała być „odpowiedzią na narastającą w ostatnim czasie fobię wobec uchodźców, wyznawców islamu”. Artysta udzielił głosu innym: obcokrajowcom o ciemniejszym kolorze skóry, którzy zmuszeni są w codziennym życiu konfrontować się z polską wrogo-ścinnością.

Dawid Marszewski, Gość, fot. Maciej Krajewski

W 2017 roku zaprosiłam go do udziału w wystawie Polki, patriotki, rebeliantki w poznańskim Arsenale, prosząc o kontynuację wspomnianej pracy, czego efektem była instalacja zatytułowana Ściana.

W tym przypadku Polki mające ciemniejszy kolor skóry lub ze względu na ubranie kojarzone z Arabkami, mówiły o dotykającym je rasizmie. Opowiadały o ogromnej niechęci, z którą się spotykają, o padających pod ich adresem nienawistnych komentarzach. W przypadku tej instalacji widzowie musieli wybrać punkt odbioru, bowiem z jednej strony Ściany były tylko nieme obrazy, z drugiej zaś – słuchawki umożliwiające wysłuchanie tych trudnych historii. Odbiorcy musieli więc przejść na drugą stronę Ściany – także tej metaforycznej ściany niechęci i uprzedzeń.

Dawid Marszewski, Ściana, fot. Mateusz Sobierajski

Obie prace Marszewskiego pokazują, że nie wszyscy w Polsce czują się dobrze, że Polska nie jest krajem otwartym, krajem dla wszystkich, a jest miejscem, w którym Inni spotykają się z niechęcią a nawet aktami przemocy.

Dawid brał udział także w innych wystawach przygotowywanych przez nasze studentki, np. w ekspozycji Bifor (kuratorki: Paulina Brelińska, Patrycja Olichwiruk i Daria Grabowska) w Galerii R20 w 2017. Tutaj ujawnił swoje zainteresowania przekazami medialnymi a w tym przypadku: idolami polskiej telewizji.

Przy tworzeniu tych wystaw Dawid był niezwykle pomocny, nie skupiał się tylko na sobie i swoich pracach, był zawsze otwarty na innych. Miał niezwykłe poczucie humoru i potrafił stworzyć wokół siebie dobrą atmosferę.

Otwarcie wystawy Bifor w Galerii R20

Warto wspomnieć o jego indywidualnej wystawie pod tytułem Security w Galerii Wozownia w Toruniu w 2017 roku. Zaprezentowane obrazy powstały na podstawie fotografii prasowych przedstawiających uchodźców, którzy po przybyciu do brzegu odziewani są w folie termiczne.

Dawid pisał o tej pracy:

„Złote folie termiczne są nie tylko nośnikami znaczeń, ale stają się również swoistym symbolem współczesności. Atrakcyjny, tani materiał, dający ciepło, stanowi substytut bogactwa. Zdaje się wskazywać, że najcenniejszą wartością jest życie”.

Obrazom towarzyszyła instalacja z foliowych płaszczy jako obietnica przyjęcia obcych, ich ogrzania, ale zarazem wskazująca na pustkę związaną ze wspomnianą już niechęcią do Innych.

Ostatnią pracą Dawida, którą widziałam i która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, była stanowiąca podstawę jego doktoratu wystawa obrazów zatytułowana Loading.

Obrazy powstały na podstawie zrzutów z ekranu komputera bądź telefonu komórkowego odnoszących się do konfliktów zbrojnych i innych ludzkich tragedii. Spowolnione ładowanie się tych informacji powodowało, że w większości obrazy te były nieczytelne, a wręcz abstrakcyjne. Mogły kojarzyć się z kanonicznymi dziełami Jacksona Pollocka czy Marka Rothko.

W ten sposób artysta wskazywał na utratę znaczeń tych przekazów, ich zanikanie w naszej świadomości; na to, jak dla nas odbiorców śledzących wiadomości ze świata na swoich komputerach czy też komórkach wszystkie te tragedie, które wydarzają się tak daleko, przeobrażają się w abstrakcje, są kolejnym niewiele znaczącym obrazem.

Praca mówiła o nadmiarze tych przekazów i towarzyszącej im naszej obojętności. Tym samym Marszewski stawiał w tej pracy ważne pytanie o empatię, o to, co oznacza dla nas „widok cudzego cierpienia”.

Dawidzie, będzie mi bardzo brakowało Twoich mądrych prac i Twojego uśmiechu!

Nie dla Piekła Kobiet!

Amerykański magazyn Vice.com umieścił Polską na liście trzydziestu reżimów wykorzystujących epidemię do poszerzania zakresu swojej władzy. Znalazły się na niej między innymi takie kraje jak Białoruś, Indie, Izrael, Jemen, Liban, Korea Północna, Turkmenistan (gdzie zakazano w ogóle mówienia o koronawirusie), Wenezuela oraz Węgry.

W przypadku Polski chodzi o forsowanie majowych wyborów prezydenckich.

Można do tego dołożyć jeszcze jeden powód, jakim jest ponowna próba zaostrzenia prawa antyaborcyjnego (określanego projektem Kai Godek). Pierwsze czytanie projektu ustawy ma odbyć się w Sejmie już 14 kwietnia, a więc jutro.

Anja Rubik napisała na swoim Instagramie:

„Niestety po raz kolejny musimy walczyć o nasze zdrowie, bezpieczeństwo i godność. Nie wiem czy wiecie, ale Pani Godek chce, abym umarła podczas porodu i zostawiała osierocone dziecko. Pani Godek chce, abyś ty zgwałcona, nie miała wyboru i była zmuszona urodzić dziecko gwałciciela. Pani Godek chce, abyśmy przez 9 miesięcy nosiły w sobie dziecko wiedząc, że ono umrze tuż po porodzie lub będzie nieodwracalnie upośledzone”.

W kilku miastach w Polsce odbyły się dzisiaj akcje protestacyjne, najbardziej spektakularna, samochodowo-rowerowa – na Rondzie Dmowskiego w Warszawie.

Ludzi obkleili samochody i rowery plakatami dotyczącymi piekła kobiet, mieli też flagi i parasolki. Krążyli w kółko po rondzie, blokując ruch i w ten sposób wyrażając swój sprzeciw wobec tego koszmarnego projektu.

Odbyły się też protesty kolejkowe. Osoby z parasolkami i plakatami ustawiały się przed dużymi sklepami w stosownych odległościach, dzięki temu nikt nie mógł im nic zrobić. Część osób wywiesza też plakaty Czarnego Protestu w swoich oknach.

Pierwsze Czarne Protesty odbyły się w Polsce w kwietniu 2016 roku, we wrześniu zawiązał się Ogólnopolski Strajk Kobiet a protest określany jako Czarny Poniedziałek miał miejsce 3 października w różnych miastach Polski. Akcje odbywały się także rok później – w Czarny Wtorek – dla poparcia projektu ustawy „Ratujmy Kobiety”.

Na przełomie września i października 2017 w poznańskim Arsenale miała miejsce wystawa, której byłam kuratorką, zatytułowana Polki, patriotki, rebeliantki.

Przesłanie prezentowanych na niej prac staje się znowu boleśnie aktualne, warto więc przypomnieć tę wystawę, która miała być artystycznym komentarzem do otaczającej nas rzeczywistości i sytuacji współczesnych Polek.

Podczas protestów aktywizm przenikał się z działaniami twórczymi, a sztuka artystek zaangażowanych w ruch Czarnego Protestu stała się komentarzem, a także sposobem na wzmocnienie jego przekazu. Symbolem sprzeciwu stały się wieszaki, a także czarne parasolki. Te ostatnie prezentowała otwierająca wystawę praca Ewy Partum powstała w hołdzie dla protestujących.

Ewa Partum, Feministyczne cytaty, 2017

W czasie demonstracji kobiety stawały się groźne, niczym wojownicy ozdabiały swoje twarze czarnymi paskami; krzyczały o swojej sile; odwoływały się do czarownic, wskazując na zagrożenia związane ze współczesnymi, symbolicznymi stosami. Tę siłę ukazywały zdjęcia poznańskich fotografów: Mateusza Budzisza, Barbary Sinicy i Radosława Sto.

Barbara Sinica, Czarny Protest, Poznań 2016

Symboliczne są też zdjęcia ukazujące „morze ludzi” zasłoniętych parasolami.

Mateusz Budzisz, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Poznań, 3.10.2016

Ten obraz można odczytać jako symbol odrzucenia własnej indywidualności i zjednoczenia się we wspólnej sprawie – symbol kolektywnej rebelii przeciw niesprawiedliwym decyzjom jednostkowej władzy.

Na ekspozycji starałam się zaakcentować znaczenie kolektywnych działań, wybierając grupy artystyczno-aktywistyczne (Chór Czarownic, Kolektyw Złote Rączki oraz grupę Kolaborantki), a także – za namową Zofii Nierodzińskiej – zwrócić uwagę na działania aktywistyczne.

Chór Czarownic

Wspólnotowość oraz feminizm siły wyłania się z pieśni Chóru Czarownic (słowa Maliny Prześlugi). Stają się one oskarżeniem skierowanym w stronę patriarchalnej władzy, zarówno dawnej, która niepokorne kobiety piętnowała, a także zabijała jako czarownice, jak i współczesnej, nie tylko próbującej odebrać kobietom prawo do ich ciał, ale także wciąż je dyscyplinującej.

Zarówno w symbolice protestów, jak i w sztuce akcentowana jest kobieca płciowość, pojawiają się wizerunki macic, wagin, odwołania do opisanego przez Herodota oraz Plutarcha rytuału Ana Suromai, a więc obnażania przez kobiety swych genitaliów w celu odstraszenia wroga (w prezentowanej na wystawie pracy Iwony Demko 408 223 podniesień spódnic, czyli Mój sen o Czarnym proteście, 2017), symbolicznymi zaś figurami stają się wiedźmy i czarownice.

Iwony Demko 408 223 podniesień spódnic, czyli Mój sen o Czarnym proteście, 2017

Na wystawie prezentowana była między innymi projekcja wideo duetu Kolaborantki ‒ Szeptuchy: Proxy (2014–), gdzie artystki pojawiają się w różnych przestrzeniach, zawłaszczając je dla siebie. Mogą się kojarzyć z czarownicami, które demonstrując swoją wolność i brak skrępowania.

Kolaborantki, Szeptuchy: proxy Berlin, Licheń, Tel Aviv... 2017, po prawej: praca Agaty Zbylut, Kawiorowa patriotka, 2015

Wiece zgromadziły ateistów i katoliczki, anarchistów i członkinie partii politycznych, ludzi majętnych oraz ubogich, rodziców dzieci niepełnosprawnych, samotne matki, ludzi kultury, studentki i mnóstwo innych, bardzo różnych osób. Towarzyszyły im gniew i wściekłość, a masowość demonstracji w całej Polsce pokazała rządzącym, że wystarczy iskra, aby przeciw nim stanęły masy.

Marta Frej, Czarny Protest, 2017

Na tę różnorodność wskazywał cykl prac Marty Frej Czarny Protest (2017). Ta znana autorka memów poprosiła różne kobiety na Facebooku, aby przysłały jej swoje zdjęcie i krótkie wypowiedzi, dlaczego brały udział w Czarnym Proteście. Wypowiedzi są bardzo różne. Z jednej strony zwracają uwagę na strach, lęk przed tym, co może się stać (np. „To moje życie, nie opowieść podręcznej”). Ale pojawiają się też wypowiedzi bardziej wojownicze: „Wkurwiłam się i go zorganizowałam” (marsz), „Byłam naładowana”. Inne wypowiedzi, takie jak na przykład „Szanuję ludzi”, „My kobiety musimy się wspierać”, „W imię córek” wskazują właśnie na potrzebę wspólnotowości i siostrzeństwa. Praca Frej podkreśla, że nie chodzi tylko o własną indywidualność, ale raczej o współdziałanie czy zawiązywanie strategicznych sojuszy ponad podziałami.

Marta Frej, z cyklu: Czarny Protest, 2017

Inne prace odnosiły się w sposób ironiczny do polskiego tradycyjnego patriotyzmu (Agata Zbylut, Liliana Piskorska, Karolina Mełnicka, Ewa Świdzińska, Zofia Kuligowska).

Wskazywały, że antykobiecy dyskurs często podbudowywany jest argumentami natury religijnej (Jadwiga Sawicka) i może prowadzić do terroru (z pozoru niewinny Terror Moniki Drożyńskiej, 2016 oraz Polska Burka Karoliny Mełnickiej).

Karolina Mełnicka, Polska burka, 2013

Inne mówiły o niechęci do obcych (Ściana Dawida Marszewskiego) oraz o potrzebie międzygatunkowej wspólnoty (Irena Kalicka). Wystawa miała wskazywać zarówno na znaczenie wolności oraz praw kobiet, na postawy obywatelskie, jak i na krytyczny patriotyzm, który należy rozumieć jako troskę o innych.

Dawid Marszewski, Ściana, (instalacja wideo) 2016/17, Iwona Demko, Polka walcząca, 2016, Irena Kalicka, Autoportret, 2009-2010
Irena Kalicka, z cyklu: Autoportret, 2009-2010

Prezentowaną sztukę można określić jako wyraz agorafilii, według określenia Piotra Piotrowskiego. Tym pojęciem historyk sztuki określał popęd wejścia w przestrzeń publiczną, wolę uczestnictwa w niej, kształtowania życia publicznego, podejmowania działań krytycznych i projektowych na rzecz lepszego społeczeństwa.

Monika Drożyńska, Terror, haft ręczny na tkaninie bawełnianej, 2016

Dzisiaj znowu grozi nam terror, zaś wejście w przestrzeń publiczną jest utrudnione.

Jednak w końcu wyjdziemy i zrobimy to, co zapowiadały transparenty podczas Czarnych Protestów:

Wy odbieracie nam wolność, my odbierzemy wam władzę.

Otwarcie wystawy – akcja Kamila Wnuka
Agata Zbylut, Face Off, 2015/17 (fotografia/mural), Kawiorowa Patriotka, 2015, fot. Diana Lelonek
fragment wystawy z aktywistycznymi ulotkami, fot. Diana Lelonek
Liliana Piskorska, Autoportret z pożyczonym mężczyzną, aka Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie, z cyklu: Sposoby kamuflażu we współczesnej Polsce, 2016
Ewa Świdzińska, Powstanie, 2005, Koronczarka, 2009
Wernisaż wystawy: Jadwiga Sawicka, Raz na jakiś czas, 2008-2017
Barbara Sinica, Czarny Protest, Poznań 2016