Sztuka Natalii LL (1937 – 2022) jako wezwanie do wolności

12 sierpnia zmarła Natalia Lach-Lachowicz, którą można uznać za legendę polskiej sztuki feministycznej. Mówiąc o legendzie, myślę nie tylko o łamaniu przez artystkę tabu i burzeniu konwenansów, ale o tym, że sztuka Natalii pozostaje ciągłym źródłem inspiracji dla młodszych artystów i artystek, a nawet dla twórców fikcji literackiej (np. pół-fikcyjna historia o cenzurze jej pracy przez Muzeum Narodowe w Warszawie pojawia się w Kwestii ceny Zygmunta Miłoszewskiego).

Natalia LL, Autoportret, 1970

Senat Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu przyznał w tym roku Natalii Lach-Lachowicz tytułu doktory honoris causa. Miałam zaszczyt pisać recenzję, ale niestety artystka nie odbierze już honorowego tytułu. Pozwalam sobie na zamieszczenie tutaj wyimków z recenzji dla upamiętnienia tej niezwykłej twórczyni.

Dla mnie zawsze najważniejsze były powiązania Natalii LL ze sztuką feministyczną. Ale jej związek z feminizmem nie był łatwą miłością. Artystkę można bowiem uznać przede wszystkim za agitatorkę seksualnego wyzwolenia kobiet, propagatorkę przyjemności, twórczynię afirmującą cielesność i seksualność.

Fragment wystawy Natalii LL w Pałacu Opatów, 2011, fot. Łukasz Unterschuetz/trojmiasto.pl
Czytaj więcej na: https://kultura.trojmiasto.pl/Feministka-z-pejczem-i-bananem-Wystawa-Natalii-LL-w-Palacu-Opatow-n51582.html

Daleko jej było natomiast do radykalnie krytycznej postawy drugiej fali feminizmu. Dlatego też w jej wypowiedziach z przełomu lat 80. i 90. pojawiła się niezgoda na, jak to nazwała, ksenofobię feminizmu. Bo Natalia LL była osobą i twórczynią, która kochała życie we wszystkich jego aspektach. Z pewnością ostatnią rzeczą, której by sobie życzyła, byłoby uznanie jej za osobę, która nienawidziła czy zwalczała mężczyzn, a z tym stereotypowo kojarzono w tamtym czasie feministki. Zwłaszcza w Polsce, gdzie obecny był skarykaturyzowany obraz feminizmu (a w niektórych kręgach taki obraz niestety wciąż jest obecny).

W tekście z początku lat 90. XX wieku napisałam, że Natalia LL wraz z Marią Pinińską-Bereś oraz Ewą Partum były prekursorkami nurtu feministycznego w sztuce polskiej. Artystki podważyły dotychczasowy związek między męskim obserwatorem a oglądaną przez niego kobietą, stawiając na aktywność kobiecych protagonistek oraz demaskując reguły fallogocentrycznego spojrzenia. Z dzisiejszej perspektywy określiłabym Natalię LL jako prekursorkę sztuki postfeministycznej oraz współczesnych tricksterek, skandalistek, artystek-chuliganek, stawiających na drwinę z konwenansów i  społecznych przyzwyczajeń dotyczących tego, co kobietom wypada, a czego nie. Nie przypadkiem stała się bohaterką pracy Karola Radziszewskiego America is not ready for this (2011-2014). Artysta powiedział mi, że powodem jego zainteresowania Natalią było właśnie afirmatywne podejście do seksualności.

Karol Radziszewski i Natalia LL

Jej podejście do „strefy intymnej” było rewolucyjne. Grzeczne kobiety nie powinny bowiem mówić o seksie, seksualnych relacjach, nie powinny otwarcie podrywać i uwodzić oraz afirmować własną rozkosz. Ale Natalia jako artystka do grzecznych kobiet nie należała. Warto wspomnieć jej prace z pierwszej połowy lat 70., jak np. serię Strefa intymna (1969-1972) oraz Natalia Ist Sex (1974). Użyte zostały tu fotografie ukazujące zbliżenia genitaliów czy fragmentów ciał kochanków w trakcie aktu seksualnego.

Praca Natalia ist Sex na wystawie TEATR ZYCIA w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu Fot. Tytus Szabelski

Nawiasem mówiąc, gdy prezentowałam tę pracę na wystawie Mikroutopie codzienności w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu w 2013 roku, musiałam zamknąć ją w specjalnym pomieszczeniu: „Tylko dla widzów dorosłych”. Prace Natalii LL wciąż wzbudzają kontrowersje i spotykają się z represjami, żeby wspomnieć tylko usunięcie Sztuki konsumpcyjnej z wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie w 2019 roku, co z kolei wywołało odzew artystów i artystek wyrażających niezgodę na ten akt cenzury oraz solidarność z twórczynią (żeby wspomnieć tylko plakat Szymona Szymankiewicza). We wspomnianym kryminale Miłoszewskiego Kwestia ceny pojawia się fragment wyjaśniający oburzenie władzy: „Chodzi o sposób, w jaki artystka je banana. Lubieżny. Pornograficzny. Wyuzdany, prowokacyjnie feministyczny”.

Natalia LL, Sztuka konsumpcyjna, 1974

Najbardziej znanym cyklem prac Natalii wciąż pozostaje Sztuka konsumpcyjna i można ją uznać za kanoniczną dla polskiej sztuki feministycznej lat 70. Ukazana tu modelka konsumuje – w zależności od wersji pracy – parówki, banany, paluszki, mandarynki, arbuza, kisiel, lub po prostu cieknie jej ślinka na myśl o „słodkich przyjemnościach”. Wszystko to zaś podsuwa seksualne skojarzenia. W kraju niedoboru dóbr konsumpcyjnych i stabuizowania sfery seksualnej, była to praca prowokacyjna! Prawo do rozkoszy posiada tutaj ukazana kobieta, ona nią zarządza i ją kontroluje – i w dodatku robi to jawnie i ostentacyjnie. Mimo, że kusi widza (widzkę?), nie poddaje się jego (jej) fantazjom. To ona przejmuje kontrolę nad pożądaniem oraz spojrzeniem osoby patrzącej. 

Natalia LL, Sztuka konsumpcyjna, 1972

Natalia LL ukazała w swoich pracach kobietę, która czerpie radość i kontroluje przyjemność. Dlatego należy odczytywać te prace przede wszystkim jako afirmatywne, wpisujące się w późniejszą maksymę kojarzącą się już z postfeminizmem: „Jeżeli nie mogę tańczyć, to to nie jest moja rewolucja” (Naomi Wolf, Klin klinem).

Sztuka Natalii LL wyrażała bunt przeciwko konwenansom, afirmowała cielesność i seksualność, ale nie uciekała też od wątków związanych z upływem czasu i ulotnością naszej egzystencji.

Natalia LL, Erotyzm trwogi, 2006

Zwłaszcza w tak trudnych czasach, w jakich przyszło nam żyć, potrzebne są zawarte w tej twórczości radość oraz mądrość związana z samoakceptacją. Wolność samostanowienia i odejście od roli kobiety-ofiary czy kobiety-obiektu nabiera dzisiaj – w odniesieniu do zbrodni Rosjan na Ukraińskich kobietach – nowej wymowy. Bo seksualne relacje powinny wyglądać tak, jak przedstawiła to Natalia w swoich pracach. A więc być obszarem wolności i czerpania radości, a nie poniżenia i bólu.

Bo sztuka Natalii LL jest przede wszystkim wezwaniem do wolności!


Opowiemy Wam o wojnie! (Aukcja sztuki na rzecz osób z Ukrainy)

Chciałabym, żeby ta opowieść nigdy nie powstała, żeby nie trzeba było organizować akcji pomocowych, zbiórek pieniężnych, żeby nie powstały prace artystyczne mówiące o bólu i cierpieniu czy wyrażające sprzeciw wobec wojny.

Jednak agresja militarna Rosji na Ukrainę, z której nową brutalną odsłoną mamy do czynienia od 24 lutego 2022 roku, wymusiła na nas nowe działania, ale też inne spojrzenie na sztukę.

Uczelnia, z którą jestem związana – Uniwersytet Artystyczny im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu – otoczyła opieką studentki studiów artystycznych z Lwowa. Przebywają one w naszym Domu Plenerowym w Skokach i uczestniczą w zajęciach prowadzonych przez naszych wykładowców i wykładowczynie.

Prowadzimy też warsztaty dla dzieci w Galerii Szewska 16 i w tym samym czasie – naukę języka polskiego dla ich mam. Zainteresowanie jest ogromne, na początku kwietnia jednego dnia pojawiło się łącznie aż 70 osób.

Ponadto zgłosiły się do nas artystki i nieliczni artyści, którzy w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, przyjechali do Poznania i chcą dalej działać w obszarze sztuki. Założyliśmy wspólnie grupę samopomocową, organizujemy kiermasze ukraińskiego rękodzieła. Myślimy też o otwarciu centrum sztuki ukraińskiej.

Oprócz tego, ze zależy nam na zapewnieniu godnych warunków bytowych dla studentek z Lwowa, do wszystkich naszych działań potrzebujemy materiałów plastycznych. Chcemy też, aby wolontariuszki z Ukrainy, które współpracują przy warsztatach dla dzieci otrzymywały za to choć skromne wynagrodzenie.

Potrzeby finansowe są więc ogromne i dlatego postanowiłam zorganizować Aukcję sztuki na rzecz osób z Ukrainy, która odbędzie się 14 maja o godz. 18 w Atrium na naszej Uczelni. Tydzień temu w MSN-ie widziałam świetną wystawę przed Aukcją „Artystki i Artyści na rzecz Uchodźczyń i Uchodźców”. Zebrano tam świetne dzieła, a dochód z ich sprzedaży zostanie przeznaczony na działania Fundacji Ocalenie.

W przypadku naszej poznańskiej aukcji, również można byłoby zorganizować wystawę, jednak, jak wszystkie działania pomocowe, aukcja została zorganizowana w błyskawicznym tempie. Mimo to wsparli ją wspaniali Artyści i Artystki, zaś partnerem aukcji został portal Artinfo.pl.

Na wystawę brakuje już czasu i miejsca, dlatego postanowiłam zaprezentować część prac tutaj na blogu, zwłaszcza te które można by wystawić pod wspólnym tytułem „Opowiemy Wam o wojnie”.

Jeszcze jeden wtręt wydaje się ważny. Przez wiele lat pracowałam w interdyscyplinarnym projekcie „Reprezentacje Zagłady w kulturze polskiej (1939 – 2019) prowadzonym przez prof. Sławomira Buryłę. Jego efektem jest dwutomowy zbiór obszernych tekstów, wśród których znajduje się moje studium poświęcone sztukom wizualnym. Przyznaję, że po tym czasie, chciałam już porzucić temat trudnej historii i wojennych traum. Rzeczywistość jednak zdecydowała inaczej.

Zbigniew Libera, Eroica – Studium, 1997, fotografia kolorowa, ap. 1/2, 30,5 x 40 cm

Dlatego przedziwną koincydencją jest, że jedną z pierwszych prac, które zostały zgłoszone na Aukcję jest fotografia-studium „Eroiki” Zbigniewa Libery z 1997 roku. W swoich badaniach uznałam ją za ściśle powiązaną z “LEGO. Obozem koncentracyjnym”, gdyż również odwołuje się do ikonografii Zagłady (m.in. do zdjęć ukazujących kobiety w Auschwitz zapędzane do komory gazowej). Artysta w „Eroice” wypreparował coś, co wiązało się nie tylko z samym mechanizmem Zagłady, ale również z upokorzeniem ze względu na płeć, a więc ze specyfiką doświadczeń ofiar – kobiet. Dzisiaj w kontekście zbrodni wojennych Rosjan, między innymi gwałtów w Buczy, praca nabiera nowego przerażającego kontekstu.

Beata Sosnowska, Bucza, 2022, akryl na płótnie 50 x 50 cm

Dlatego zestawiłabym ją z obrazem „Bucza” Beaty Sosnowskiej, która w lapidarny i niezwykle wymowny sposób odnosi się do zbrodni Rosjan w Ukrainie.

Jeszcze inną pracą, która została zgłoszona na samym początku jest obraz Jakuba Najbarta „Putinowi” z 2014, który powstał jako reakcja na zbrojną aneksję Donbasu przez Rosjan. Praca została podarowana przez Katarzynę Jankowiak Gumną z Kolekcji ABC Gallery, oczywiście za zgodą artysty.

Jakub Najbart, Putinowi, 2014, olej na płótnie, 80 x 100 cm

Na aukcję zgłosili swoje dzieła również artyści pochodzący z Ukrainy, jak Vitalii Shupliak, którego rysunek z 2020 roku wydaje się być wskazaniem na życie i tworzenie sztuki (konstruktywistyczny równoległy czarny krzyż) w cieniu wojny. Sam Vitalii napisał pod moją opieką kilka lat temu ważną i interesującą pracę magisterską na temat działań artystycznych podejmowanych w kontekście aneksji Donbasu.

Vitalii Shupliak, Rysunek, 2020, technika mieszana, 42 x 28 cm

Jeszcze bardziej poruszają aktualne prace ukraińskich twórców wskazujące na grozę aktualnej sytuacji, jak „Ofiara Wojny” Dimy Krasnego. Artysta pochodzący z Makarowa w obwodzie kijowskim po wybuchu wojny znalazł się w Poznaniu, a obecnie przebywa na rezydencji artystycznej w Gdańsku. Tworzy obecnie obrazy i malowaną ceramikę, które w oszczędnej, surowej formie wskazują na wojenną przemoc.

Dima Krasnyi, Ofiara wojny, 2022, płótno, farba olejna, 40 x 60 cm

Na okrucieństwa dokonywane przez Rosjan w Ukrainie chcą też zwrócić uwagę młodzi twórcy z Mikołajewa: Jane i Ramzes Fartukowy. Oni również uciekli przed wojną do Poznania, zostawiając w Ukrainie swoich rodziców oraz ukochanego kota. Żenia ze łzami w oczach pokazywała mi zdjęcia swojego pupila. Ich obraz zatytułowany „Lustro” w sposób metaforyczny i abstrakcyjny przywołuje grozę wojny i poczucie zagrożenia. W tym przypadku dochód ze sprzedaży obrazu ma być bezpośrednio przeznaczony dla tej dwójki młodych twórców.

Roman i Jane Fartukovy, Lustro, 2022, olej, 50 x 60 cm

O swoim lęku o bliskich oraz tęsknocie za poczuciem bezpieczeństwa opowiada obraz artystki pochodzącej z obwodu sumskiego Nadii Bilokur „Wzmianka o schronieniu”.

Nadiya Bilokur, Wzmianka o schronieniu, 2022, akryl na płótnie, 40 x 50 cm

Tęsknota za dawnymi bezpiecznymi czasami jest też obecna w grafice z cyklu „Hołobutów” poznańskiego artysty Stefana Ficenra. Cofa się on do czasu przed II wojną światową i miejsca pochodzenia części jego rodziny. Hołobutów leży na terenie dzisiejszej zachodniej Ukrainy, a grafiki powstały na podstawie negatywów  z rodzinnego archiwum z lat 1930-1939. Artysta integruje w materię tych zdjęć, uwspółcześnia je, dając im w ten sposób nowe życie. Jego spojrzenie jest pełne nostalgii i smutku, bo wie, co wydarzyło się krótko po zrobieniu tych zdjęć, a więc, że ten „sielski świat zapisany na kliszy runął i zniknął na zawsze”, jak napisała Joanna Ficner. Znowu współczesny kontekst nadaje tej pracy aktualności, bo wiemy przecież od naszych gości i gościn przyjeżdżających z Ukrainy, że często żyli oni w szczęściu i dobrobycie i nikt nie był świadomy tego, jak łatwo i szybko agresorzy mogą zniszczyć nasz bezpieczny świat.

Stefan Ficner, Hołobutów VIII, 2015, litografia barwna, cynkografia, 70 x 100 cm

Wszyscy artyści i artystki, którzy ofiarowali swoje prace na aukcję okazali tym gestem swoją solidarność z obywatelami i obywatelkami Ukrainy. Niektórzy wyrażają to też poprzez otwarty sprzeciw wobec polityki Putina zawarty w ich pracach.

Jerzy Kosałka, Flaga, 2022, obiekt, 125 x 75 cm, 1/3

Jerzy Kosałka stworzył ukraińską „Flagę”, na tle której umieszczony został dwugłowy rosyjski orzeł, który został rozstrzelany i pokonany. Niebiesko-żółte kolory pojawiają się w „Obrazie dwustronnym” Piotra C. Kowalskiego.

Piotr C. Kowalski, Obraz podwójny, 2020, 2022, akryl i dwie tubki po akrylach na płótnie, 65 x 45,5 cm

Max Skorwider i Szymon Szymankiewicz przedstawili w swoich plakatach własną interpretację słynnego hasła „Idi na chuj”.

Max Skorwider, Idi na chuj, druk pigmentowy, 29,5 x 42 cm, 1/3
Szymon Szymankiewicz, Idi na chuj, 2022, druk UV, 70 x 50 cm

Całą serię prac antyputinowskich podarował na aukcję Janusz Marciniak. Jedna z nich jest szczególnie przejmująca, gdyż artysta otwarcie mówi nie tylko o swoim przerażeniu i złości, ale i o poczuciu bezsilności wobec tych potwornych zbrodni.

Janusz Marciniak, Słowa/Words, druk cyfrowy, 2022, 29,7 x 42 cm

Solidarność z Ukrainą wyrażają również prace studentek i studenta profesora Marciniaka: Moniki Bartosiak, Moniki Szczygieł i Hjörleifura Halldórssona.

Monika Bartosiak, Matrioshka, 2022, druk cyfrowy, 42 x 29,7 cm
Monika Szczygieł, Antysestemowa czułość, akryl, 70 x 70 cm

Pracą nie tylko dedykowaną Ukraińcom i Ukrainkom, ale też stworzona przy współudziale osób z doświadczeniem uchodźczym jest „Oksytocyna nr 66” Aleki Polis. Według zamysłu artystki, prace z tej serii, odnoszące się do formy mandali, w której kwadrat zastępuje koło, mają przywracać harmonię, spokój i wytwarzać dobrą energię. Ta malowana była z intencją przywrócenia pokoju w Ukrainie. Bardzo ważne w tym przypadku jest podobrazie, na którym zebrane są podpisy współautorek pracy i miejsca, z których pochodzą.

Aleka Polis wraz z twórczyniami z Ukrainy, Oksytocyna nr 66 dla Ukrainy. Wersja mandaliczna, 2022, 137 x 137 cm

Te ostatnie prace mówią bezpośrednio o nadziei, solidarności oraz potrzebie czułości. Pokazują zarazem, jak ważną rolę odgrywa sztuka w czasach marnych. Bo chodzi nie tylko o upamiętnianie i pozostawienie świadectwa, ale i o możliwość pocieszenia, a także poczucie ocalenia człowieczeństwa. Taka zresztą była konkluzja moich badań twórczości powstającej w cieniu Zagłady. Pisałam też, że sztuka była formą upamiętniania oraz daru i jakże aktualne jest to w kontekście prac artystycznych przeznaczonych na Aukcję na rzecz Osób z Ukrainy. Oczywiście przedstawione prace to tylko wycinek wszystkich dzieł przeznaczonych na Aukcję, cały katalog znajduje się na stronie artinfo.pl.

Pozostali Artyści i Artystki: Katarzyna Swinarska, Maciej Kozłowski, Iwona Demko, Joanna Imielska, Agata Zbylut, Izabella Gustowska, Rafał Boettner- Łubowski, Monika Drożyńska, Eugeniusz Skorwider, Anna Maria Brandys, Katarzyna Jankowiak-Gumna, Mojnika Shaded, Katarzyna Podgórska-Glonti, Natalia Karczewska, Marek Haładuda, Piotr Bosacki, Monika Mamzeta i Rafał Górski, Dorota Podlaska, Jakub Malinowski, Piotr Wołyński, Natalia Wegner, Marc Tobias Winterhagen, Paweł Flieger, Tomasz Kalitko, Magdalena Parnasow-Kujawa, Magdalena Starska, Jesús Herranz Martin, Adam Nowaczyk.

Sztuka protestu

Rozmawiałam dzisiaj ze studentkami. Mówią, że trudno im teraz myśleć o czymś innym niż Strajk Kobiet. Są przerażone krajem, w którym przyszło im żyć. W tak trudnym czasie, jakim jest pandemia, rząd uderzył w kobiety w najgorszy możliwy sposób, odbierając nam resztki praw do swego ciała i samostanowienia.

Iness Rychlik

Trudno wyobrazić sobie, co może odczuwać kobieta, która będąc w ciąży dowiaduje się, że jej dziecko będzie ciężko uszkodzone, lub umrze zaraz po urodzeniu. Jak może wyglądać jej życie przez te miesiące ciąży z ciągłą świadomością wad czy ciężkiego uszkodzenia płodu? Co może odczuwać widząc inne kobiety w ciąży, które w większości cieszą się na spotkanie ze swoim przyszłym dzieckiem? W jej przypadku oczekiwanie na poród może być równoznaczne z oczekiwaniem na koszmar, który ją spotka, lub udrękę związaną z oglądaniem cierpienia a może nawet śmierci takiego dziecka. Co może czuć, świadoma tego, że płód obumrze w jej macicy, ale musi tę ciążę donosić? Co z nią będzie, jeśli zostanie z tym problemem sama? Jak ma sobie poradzić, jeśli urodzone dziecko przeżyje, a ona musi zadbać jeszcze o inne swoje dzieci? Kto wesprze ją w jej strachu, smutku i rozpaczy? Jak sobie poradzi, jeśli dodatkowo żyje na granicy ubóstwa? Czy państwo zapewni jej pomoc w przyszłości? Rodzice większości chorych i niepełnosprawnych dzieci mówią, że czują się zostawieni sami sobie, a pomoc państwa jest w gruncie rzeczy minimalna.

Trudno nawet sobie to wszystko wyobrazić. Z pewnością nie są to problemy, którymi zaprzątają sobie głowę przedstawiciele rządu, Trybunału Konstytucyjnego, który wydał wyrok na kobiety czy kościelnych organizacji, które naciskały na zmianę obecnej ustawy, i tak należącej do najbardziej restrykcyjnych w Europie.

Rozpętali tym samym piekło, zmuszając setki tysięcy osób, poruszonych tym wszystkim i wkurzonych, do wyjścia na ulice, a jednocześnie szczując na nich i nazywając między innymi zbrodniarzami, nihilistami, narkomanami, prostytutkami, zabójcami dzieci. Dolewając oliwy do ognia, wezwali swoje siły do obrony Kościoła i polskiego narodu.

To jest niewyobrażalne, najzwyczajniej nieludzkie, a zarazem zimne, cyniczne i wyrachowane.

Brakuje słów!

Lepszy być może w tym przypadku jest przekaz wizualny, który towarzyszy Strajkowi Kobiet. Z jednej strony to prace tworzone przez graficzki, grafików, fotografki, artystki i amatorów, a z drugiej – język ulicy pozbawiony martyrologii, ale oddający wkurzenie i niedowierzanie, że to się dzieje naprawdę, a także odzwierciedlający absurdalną rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Jest jednak w tych plakatach również dużo ironii i humoru, bo bez tego ciężko byłoby to wszystko przeżyć.

Komunikaty zawarte na ulicznych plakatach bywają ostre, a nawet wulgarne. I o to chodzi! Grzecznie już było, a tego wkurzenia setek tysięcy kobiet, głównie młodych, nie da się już zamieść pod dywan. Kobiety i wspierający ich mężczyźni wszędzie wychodzą na ulice, w wielkich miastach i małych miasteczkach. Są zdesperowane i zdesperowani. Mają dość kompromisów, a także odklejonego od rzeczywistości rządu, który z buciorami pakuje się w ich życie.

Tego gniewu nie da się już uciszyć!

Aleksandra Ska, Utwór na ścinanie, 2020

Ola Jasionowska

Szymon Szymankiewicz
Anna Brzostek
Kinga Nowak

Antonina Babczyszyn

Dan Perjovschi

???, Nowy Dwór Mazowiecki

I ulica:

O pracach innych artystek i artystów w odniesieniu do Czarnego Protestu pisałam również tutaj.

Plakaty Szymona Szymankiewicza

W poznańskim konkursie Kultura na Wynos wyróżnienie otrzymał Szymon Szymankiewicz za cykl plakatów o pandemii koronawirusa, a dokładnie – jak brzmi uzasadnienie: za wpisanie pandemicznej rzeczywistości w nawias wizualnej anegdoty.

Serdeczne gratulacje!

26.02.

Plakaty Szymona, publikowane na jego Facebooku, a także częściowo w poznańskiej Wyborczej, charakteryzuje użycie oszczędnych środków formalnych i ograniczenie gamy kolorystycznej do kilku podstawowych kolorów (najczęściej: biel, czerń i czerwień). Są minimalistyczne, ale zarazem sugestywne i dobitne. Tu niczego nie ma w nadmiarze.

Niekiedy mają w sobie coś z wizualnych rebusów, gdy na przykład urna wyborcza została skojarzona z trumną:

21.03.

Bo Szymon komentuje przede wszystkim rzeczywistość społeczno-polityczną, odnosi się do tego, co wkurza go w polityce. Wskazuje na polityczne absurdy. Jednym z nich było chociażby forsowanie przez rząd prezydenckich wyborów w formie korespondencyjnej 10 maja b.r.

30.04.

Te plakaty składają się na swego rodzaju dziennik polskiego życia społeczno-politycznego z czasu pandemii. Odnoszą się do takich wydarzeń, jak próba zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, która miała miejsce w Sejmie w kwietniu:

14.04.

Pojawił się też komentarz do filmu braci Sekielskich Zabawa w chowanego:

15.05.

Uwagi Szymona nie uszła sprawa programu III Polskiego Radia w związku z cenzurą piosenki Kazika „Twój ból jest większy niż mój” oraz późniejszego zamknięcia kultowej Listy Przebojów wraz z odejściem Marka Niedźwieckiego.

22.05.

Pojawił się komentarz dotyczący wychodzenia z lockdownu, odmrażania gospodarki i otwarcia tzw. galerii handlowych:

8.05.

Szymankiewicz skomentował również kwestię rasizmu w USA i zamordowania przez białego policjanta Gerge’a Floyda:

5.06.

W kontekście nagonki na osoby LGBT rozpętanej ostatnio przez prezydenta Dudę, Szymon stworzył plakat wskazujący na Poznań jako Miasto Otwarte, będące strefą wolną od nienawiści:

19.06.

Przed wyborami prezydenckimi, które miały miejsce 28.06. autor namawiał, aby iść i zagłosować:

28.06.

W najnowszej pracy, odnosi się do starającego się o reelekcję prezydenta, wytykając mu, nie pierwszy raz, całkowite podporządkowanie prezesowi partii:

03.07.

Jest w tych pracach dużo ciętej politycznej krytyki. Zdarzało się już, że Szymon miał kłopoty przez swoje prace. Jego plakat zatytułowany Loading stał się przyczyną swoistej cenzury ekonomicznej. Praca otrzymała Złoty Medal podczas 26. edycji Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach. Jednak PiSowski Marszałek Województwa Śląskiego wstrzymał wypłatę nagrody w wysokości 10 tysięcy złotych, w zasadzie nie tłumacząc swojej decyzji.

Loading 2 (kontynuacja wcześniejszej pracy powstała po słowach Andrzeja Dudy, że LGBT to nie ludzie)

Trudno zrozumieć, dlaczego nie podobał się Marszałkowi plakat przestrzegający przed odradzaniem się faszyzmu. Sam autor mówił o tej sprawie w GW:

Marszałek reprezentuje partię, której przedstawiciele wielokrotnie bagatelizowali rosnące w Polsce tendencje rasistowskie, antysemickie, profaszystowskie. Smutnym kontekstem decyzji marszałka jest fakt, że kilka dni temu w Katowicach, prokuratura kontrolowana przez ministra sprawiedliwości z rządu PiS umorzyła śledztwo w sprawie wieszania na szubienicach portretów polityków opozycji. Nawoływanie do wieszania i mordowania zawsze zaczyna się w sferze symbolicznej, dopiero później staje się realne. Najpierw pojawiają się symbole, potem giną ludzie. Przed tym przestrzega mój plakat.

Plakaty Szymona ostrzegają przed nienawiścią, złem, bezmyślnością. Mogą irytować zwolenników rządzącej partii. Z pewnością nie pozwalają pozostać obojętnym. Wskazują jednak o co toczy się gra: szacunek dla innych, prawa obywatelskie, państwo otwarte, wolność słowa…