Malta Biennale: od neolitu do współczesności

Jednym z głównych haseł pierwszego Biennale Sztuki na Malcie (11.03.-31.05.2024) jest Insulofilia, a więc miłość do wyspy.  Zaproponowała je Sofia Baldi Pighi, dyrektorka artystyczna Biennale.  

Włoska kuratorka w swoim oświadczeniu akcentuje położenie Malty pomiędzy Europą a Afryką i zderzanie się wpływów Orientu i Zachodu. Podkreśla znaczenie historii archipelagu Malty liczącej sobie ponad 7 tysięcy lat; otaczającego wyspy morza oraz krajobrazu, z którym dziedzictwo kulturowe wchodzi w ścisłe relacje. Akcentuje ona wielokulturowość, wielorasowość i wielojęzyczność, wskazując tym samym na znaczenie kulturowej hybrydowości. Malta i jej archipelag, jak pisze Sofia Baldi Pighi, stają się idealnym obserwatorium do badania różnych aspektów kultury śródziemnomorskiej, myślenia o spluralizowanej podmiotowości oraz pamięci kolonizacji. Kuratorka podkreśla znaczenie sieciowania i relacyjności wydobywanych przez poszczególne wystawy oraz prace artystyczne.

Prezentowana sztuka ma pobudzać do krytycznego myślenia budując platformę dla nowego, harmonijnego współistnienia. Cztery główne wystawy dotyczą następujących tematów: Morze jako ciało polityczne, Dekolonizacja Malty – polifonia to my, Kontr-siła piractwa oraz Matri-archiwum Morza Śródziemnego. Oprócz tego prezentowane są pawilony narodowe (maltański, włoski, serbski, ukraiński, austriacki, hiszpański, francusko-niemiecki, polski oraz chiński) oraz kilka wystaw tematycznych, wśród których znalazła się prezentacja Other Geographies, Other Stories pod egidą Omenaart Foundation. Wystawy pokazywane są w obiektach historycznych w Valletcie, Cottonerze, a więc maltańskim trójmieście, oraz na wyspie Gozo.

Trudno dociec, jakie były kryteria dotyczące udziału poszczególnych pawilonów narodowych w Biennale, jednak w kontekście ideowego skupienia się na Morzu Śródziemnym, zdecydowanie odczuwa się brak Grecji, Cypru czy Chorwacji.

Na stronie Maltabiennale.art brakuje informacji dotyczących idei, które przyświecały organizatorom tworzącym tę międzynarodową imprezę.  Nie wiadomo, jaki był zamysł powołania Biennale, które odbywa się w tym samym roku, co Biennale w Wenecji. Wydaje się, że nie przysłuży się to liczbie osób odwiedzających pokazy sztuki na Malcie i Gozo. Podczas naszego pobytu na wystawach było pusto a momentami można było odnieść wrażenie, że jesteśmy pierwszymi gościniami na danej ekspozycji.

Promocja Biennale na Malcie wydaje się bardzo słaba. Ja sama dowiedziałam się o nim z bloga podróżniczego RudeiCzarne, a na moje pytanie o akredytację prasową wysłane do organizatorów nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Bilet na Biennale kosztuje 35 Euro. Nie jest to wygórowana cena, zważywszy, że umożliwia on zwiedzanie przez pięć dni historycznych miejsc, w których znajdują się wystawy, m.in. Muzeum Archeologicznego i Muzeum Sztuki, fortów czy Parku Archeologicznego Ġgantija na Gozo. Z drugiej strony bilet na weneckie biennale kosztuje 25 Euro i, jeśli chodzi o sztukę współczesną, z pewnością można zobaczyć na nim dużo więcej.

Informacje na stronie Biennale o poszczególnych wystawach są, delikatnie mówiąc, enigmatyczne, brakuje zdjęć i opisów prac. Równie słaba jest broszurka informacyjna towarzysząca Biennale. Wygląda jak typowy ogólnodostępny informator, który powinien znajdować się przy wszystkich wystawach i być darmowy. Tymczasem można go było zakupić jedynie w Muzeum Archeologicznym za 5 Euro (i znowu – to niedużo, ale…).

O słabej organizacji świadczył też brak przygotowania na czynniki atmosferyczne. Malta znana jest z występujących tu często silnych wiatrów. Wiało również podczas naszego pobytu. W związku z tym jedna z prac w przestrzeni zewnętrznej była już całkowicie zniszczona (dwa tygodnie po otwarciu!), drugiej nie można było znaleźć, poprzewracane były niemal wszystkie znajdujące się na zewnątrz stojaki z opisami a w niektórych miejscach – nawet kubiki wskazujące miejsca wystawowe.

Jednak wbrew pozorom na maltańskim Biennale można zobaczyć wiele ciekawych realizacji artystycznych, kilka znakomitych wystaw z udziałem młodych osób artystycznych. Udało się też zrealizować założenie o łączeniu sztuki współczesnej z kulturowym i przyrodniczym dziedzictwem Malty.

Dlatego też wizytę na Biennale warto zacząć od Muzeum Archeologicznego w Valletcie, w którym znajduje się między innymi terakotowa figurka śpiącej kobiety (bogini) z okresu neolitycznego z Hypogeum Ħal Saflieni na Malcie datowana na ok. 4000-2500 lat p.n.e. Zachwyca jej naturalna poza i misterne opracowanie sukni. Znajdują się tu również inne prehistoryczne figurki i ich fragmenty z terakoty, piaskowca oraz alabastru świadczące o szacunku dla kobiecej siły, płodności oraz natury. Ta prehistoryczna kultura była prawdopodobnie matriarchalna a megalityczne świątynie należą do najstarszych w Europie i są starsze od piramid egipskich. Jej upadek nastąpił około 2500-1500 r. p.n.e. a jego przyczyny pozostają nieznane. Odwołania do neolitycznych kobiecych figurek z charakterystycznymi stożkowymi nogami, szerokimi biodrami oraz wielkimi piersiami będą pojawiały się w wielu wystawach na Biennale.

W Muzeum Archeologicznym prezentowana jest też wystawa The Clean Room belgijskiej artystki Sofie Muller, której prace były pokazywane w Polsce w Galerii Białej w 2016 roku (Rzeźby mentalne z udziałem Roberta Kuśmirowskiego). Muller tworzy między innymi alabastrowe rzeźby, wykorzystując kamienie ze skazami. Tutaj wykonała rzeźby niemowląt w naturalnych rozmiarach zamykając je w stworzonym przez nią swoistym laboratorium. Pomieszczenie przywołuje na myśl kontekst medyczny. Niemal każde z niemowląt jest uszkodzone, nosi skazy, niektóre nie mają głowy lub rąk. Wydają się niechciane i porzucone. Tym samym płodność, która była kultywowana w prehistorii zostaje zderzona z płodnością, która staje się przymusem w kontekście współczesnych biopolitycznych regulacji. W tym przypadku chodzi oczywiście o prawo antyaborcyjne na Malcie, które jest najbardziej restrykcyjne w Europie.

Wspomniane tematy towarzyszą nam na następnej wystawie, jaką jest Matri-archiwum Morza Śródziemnego, kuratorowanej przez samą Sofię Baldi Pighi. Jest to najciekawsza i najbardziej poruszająca prezentacja na Biennale. Została podzielona na dwie części: pierwsza jest prezentowana w Pałacu Wielkiego Mistrza, zaś druga – w Bibliotece Narodowej. Kobiece doświadczenia, wspólnotowość i rytuały zostały tu przeciwstawione: męskiej historii militarnej prezentowanej w Pałacu oraz męskiej wiedzy w Bibliotece.

Zebrane tu prace tworzą swoiste herstoryczne archiwa. Jedną z pierwszych realizacji, jakie znajdziemy w Pałacu jest cykl The Goddes maltańskiej artystki mieszkającej we Włoszech, Niny Gerady. Tworzy go kilkadziesiąt terakotowych figurek bezpośrednio nawiązujących do figurek prehistorycznych znalezionych na Malcie.

Noszą ślady zranień, uszkodzeń, okaleczeń, amputacji, a także blizny po mastektomii. Ustawione w rzędzie w długiej sali pomiędzy wojskowymi zbrojami wydają się jeszcze bardziej bezbronne, jakby wszystkie były ofiarami męsko-wojennej historii.  W dalszych częściach znajdziemy bardzo ciekawe prace używające wideo, tkaniny oraz gabloty komponowane na zasadzie artystycznego researchu.  Jedną z nich jest praca Snake Chronicles – of Myth and Mysogyny Bettiny Hutscheck przywołująca różne mity i historie dotyczące relacji między kobietami i wężami a w efekcie ukazująca węża jako symbol kobiecej siły. Tu też pojawiają się odwołania do maltańskich prehistorycznych figurek a także przywołana jest walka maltańskich kobiet o prawo do aborcji.

Temat ten podejmuje m.in. Anna Calleja ukazując rodzinne archiwum, opowiadając o swojej matce i wskazując na ubezwłasnowolnienie kobiet na Malcie (jeszcze do niedawna były uważane za własność mężczyzn: ojców i mężów). Ciekawa jest też praca polskiej artystki Wioletty Kulewskiej Akyel pt. Grotta wykonana z tkaniny, na której namalowane zostały symbole kobiecej seksualności i wspólnotowości. Jednak najbardziej fascynujące są dwie prace Adamy Delphine Fawundu: wideo A Meditation for the Dispersed oraz przysłaniająca je częściowo półprzezroczysta tkanina Wadj-Wer a Fertile Epic. Prace te mówią o sile rytuału, związkach z morzem, wskazując na potrzebę odkrywania zrepresjonowanych kobiecych narracji oraz troski o przyrodę.

W części znajdującej się w Bibliotece Narodowej znalazła się między innymi praca Sandry Zaffarese z Malty By a Lady odwołująca się do utopijnego dzieła Christiny de Pisan Skarb Miasta Kobiet i tworząca archiwum herstorii od neolitu na Malcie aż po kobiecą emancypację. Przyświeca jej również odwołanie do Virginii Woolf poprzez hasło, które zostało zawieszone pomiędzy starymi księgami: „Anonymous is a Woman”. Niestety w tym miejscu ujawniło się nieprzygotowanie Biennale na potrzeby publiczności, gdyż obowiązywał tu zakaz fotografowania.

Temat kobiecych herstorii i osobistych narracji kontynuuje wystawa Other Geographies, Other Stories zorganizowana przez Omenaart Foundation. Jej pomysłodawczynią jest Hanna Wróblewska a kuratorką – Natalia Bradburry.  Ekspozycja znajduje się w Forcie St Elmo w Vallettcie a przy wejściu na dziedziniec ustawiona została, będąca częścią tej ekspozycji, monumentalna rzeźba Mamma Idy Karkoszki. Została wykonana na Malcie z charakterystycznego dla tego kraju piaskowca (z niego zbudowane są niemal wszystkie budynki w tym kraju).

Mamma oznacza po łacinie piersi, ale też matkę, odnosi się również do słowa mammal, czyli ssaka.  Karkoszka przywołuje poprzez tę rzeźbę zarówno prehistoryczne maltańskie figury, jak i wskazuje na to, co łączy ludzi z innymi ssakami. Wykonana przez rzeźbiarkę rzeźba może być zarówno powiększonym fragmentem piersi Wilczycy Kapitolińskiej, jak i zmultiplikowanymi stożkowymi nogami maltańskich prehistorycznych figurek, które w zaskakujący sposób przypominają właśnie piersi. Staje się uniwersalnym hołdem złożonym ludzkim i nieludzkim karmicielkom, wyrazem międzygatunkowego siostrzeństwa, ale też symbolem troski, której tak bardzo dzisiaj potrzebujemy, ale zarazem wciąż jej nie doceniamy.  W filmie, który prezentowany jest w Pawilonie Karkoszka opowiada o swoich inspiracjach oraz o tworzeniu tej pracy. Warto podkreślić znakomitą aranżację i scenografię wystawy wykonaną przez Borisa Kudličkę. Prezentowane tu prace, w tym He and She Barbary Falender wyłaniają się jakby z mroku, co podkreśla ich osobisty, intymny charakter. Na szczególną uwagę zasługuje wizualno-literacka opowieść Lii Dostlievy Book of Long Objects umieszczona w charakterystycznych gablotach. W każdej z nich w górnej części znajduje się przedstawienie jakiegoś z pozoru nic nieznaczącego przedmiotu, m.in.:  długiej sukienki, butelki z karaluchami, kwiatu bawełny, pończoch cerowanych przy pomocy włosów, papierowego biletu tramwajowego z Poznania.

Poprzez te rzeczy artystka opowiada o historii swojej rodziny, m.in. prababki, babci i matki, która przeplata się z historią II wojny światowej, Wielkiego Głodu w Ukrainie, zależności Ukrainy od Związku Sowieckiego, odzyskania niepodległości czy w końcu aneksji Krymu oraz aktualnej wojny. Dostlieva pokazuje, jak wielka historia odciska się na codzienności kobiet oraz, w jaki sposób, aby przeżyć, wytwarzają one własne strategie oporu.

Podobny temat podejmuje Alevtina Kakchidze w wystawie From South to North prezentowanej w Pawilonie Ukraińskim (kuratorki: Kateryna Semenyuk i Oksana Dovgopolova). W pleksiglasowych wiszących gablotach artystka opowiada historię swojej rodziny, mówi o związkach z morzem, poszukując łączników pomiędzy Jałtą a Maltą, a także przedstawia relacje między polityką a roślinami (Plants and Humans), czego dobitnym przykładem jest barszcz Sosnowskiego nazywany Zemstą Stalina.

Pawilon Ukraiński znajduje się w Villi Portelli w Kalkarze (będącej częścią maltańskiego trójmiasta). Znalazły się tu również dwie świetne wystawy: No one is an Island Avelino Saliego w Pawilonie Hiszpańskim oraz Informal Inclusion Eugenio Tibaldiego w Pawilonie Włoskim.

Instalacja Tibaldiego odnosi się do tematu osób z doświadczeniem imigranckim i ich nielegalnej pracy, często uwłaczającej ich godności. Symbolem migracji stają się tu ptaki: w pierwszej części ekspozycji słyszymy ich śpiew, a w drugiej – możemy zobaczyć rysunki i opisy charakterystyczne dla przyrodniczych atlasów. Mało kto wie o okrutnej maltańskiej tradycji, jako jest Kaċċa, czyli polowanie na ptaki. Jej korzenie sięgają XVIII wieku, kiedy na Malcie panował głód, dzisiaj niestety poluje się na ptaki wyłącznie dla przyjemności. Zwyczaj ten opisuje Piotr Ibrahim Kalwas w książce Gozo. Radosna siostra Malty (wyd. Wielka Litera 2020).

I choć jest to opowieść o beztroskim życiu na Gozo, rozdział dotyczący polowań na ptaki należy to najsmutniejszych fragmentów w tej opowieści. „Jak szacuje BirdLife Malta, co roku na Malcie zabija się pół miliona migrujących do i z Afryki ptaków. Jaskółki, drozdy, zięby, przepiórki, szczygły, pardwy, turkawki, dudki, żurawie, wilgi, szpaki, orły, jastrzębie i dziesiątki innych gatunków” – pisze Kalwas (38%). Metody polowania są okrutne a ptaki umierają często w powolnych męczarniach. W pracy Tibaldiego zostały zestawione opowieści o osobach i ptakach z pochodzących z tych samych krajów i raczej artysta nie odnosi się do okrutnego zwyczaju polowań na ptaki na Malcie. Trudno mi jednak oglądając tę pracę, oderwać się od opowieści Kalwasa, jak na jego rękach umierał znaleziony na Gozo, bezbronny ptak.

Jeśli chodzi o prace Avelino Saliego, jedna z nich również odnosi się do ptaków, zestawiając ukazane na ptasich piórach fragmenty Okropności wojny Goyi z fragmentami współczesnych fotografii odnoszące się do wojen, migracji i terroryzmu. Druga instalacja mówi o buntach społecznych ukazując ogromną instalację z kamieni  używanych w różnego rodzaju protestach na całym świecie. Instalacje Saliego są niezwykle estetyczne a zarazem poruszające.

W Willi Portelli znalazł się również Pawilon Polski w wystawą Polonia, całkowicie odstający od pozostałych pokazów, będący spadkiem po poprzedniej ekipie rządzących w Polsce i ich gustach estetycznych. Pozostaje jedynie uczucie zażenowania.

Z Willi udajemy się do Birgu, po drodze towarzyszy nam widok na zatokę i Vallettę spowitą w chmurze piasku znad Sahary. W Zbrojowni w Birgu prezentowana jest wystawa Can you Sea?: The Mediterranean as a Political Body z interesującymi pracami, mi.in. Simona Benjamina z Jamajki, Teresy Bosuttil z Australii, Anny Raimondo z Włoch, Edsona Luli z Albanii. Prace odnoszą się do morza, migracji, a także zanieczyszczenia środowiska. Część z nich staje się swoistym lamentem – tak dzieje się w dźwiękowej instalacji Anny Raimondo. Wystawa o Morzu Śródziemnym jako ciele politycznym odbywa się też w innych lokalizacjach, między innymi w dokach w sąsiednim mieście Cospicua. Tu prezentowane jest wspaniałe wideo No more front tears francuskiej artystki Laury Provoust, odnoszące się do hydrofeminizmu, potrzeby samoakceptacji i bycia we wspólnocie.

Z pozostałych wystaw warto wymienić świetny Pawilon Francusko-Niemiecki w Porcie St Elmo, w którym prezentowana jest wystawa Poetics of an Archive, na której znalazły się współgrające ze sobą prace Simona Riccardiego-Zaniego (wideo) oraz Mariany Hahn (instalacje) w poetycki sposób opowiadające o tradycyjnych sposobach pozyskiwania soli na Malcie. Inna znakomita prezentacja w kościele Tal-Pilar w Valletcie jest częścią wystawy Dekolonizacja Malty. Polifonia to my. Znalazły się tam między innymi prace Guadaluppe Maravilli (rodzaj pogańskiego ołtarza odnoszącego się do choroby artysty), Andrei Ferraco (czekoladowe sztukaterie) oraz Dew Kim (queerowe wideo oraz instalacja).

W ramach Biennale warto udać się na Gozo i zobaczyć megalityczną świątynię Ġgantija z instalacją Jarmaya Michaela Gabriela, będącą częścią wystawy o dekolonizacji Malty (choć nie jest to najlepsza praca na tej wystawie). Z kolei forcie w Victorii na Gozo prezentowana jest wystawa o kontr-sile piractwa. Wśród ciekawych realizacji znalazła się tu przejmująca praca Mela China pokazująca ogromną rakietę oraz pięciomiesięcznego Muhammada – ofiarę izraelskich bombardowań w Strefie Gazy.

Warto pojechać też do Willi Luginsland of Art w Rabacie będącej własnością Omenaart.foundation. Tu, na wystawie Space&Time, która towarzyszy Biennale, można zobaczyć prace m.in. Idy Karkoszki, Nicolasa Grospierre’a, Maurycego Gomulickiego, Norberta Attarda, Antoine’a Farrugii i Xaverego Wolskiego.

Prezentacja w tych bajkowych wnętrzach willi jest niestety trochę przeładowana, ale fascynują prace odnoszące się do kulturowego i przyrodniczego dziedzictwa Malty. Jedną z najciekawszych jest projekcja Matthew Attarda Digital Landscapes przedstawiająca gaj oliwny na Malcie.  Warto dodać przy okazji, że Attard jest też reprezentantem Malty na 60. Biennale w Wenecji.

Podsumowując – na Maltańskim Biennale znalazło się wiele interesujących realizacji artystycznych odnoszących się między innymi do herstorii, wspólnotowości, morza oraz problematyki migracji. Wartościowe jest prezentowanie wystaw w miejscach historycznych, przez co wchodzą one z nimi w interesujące relacje. Historia, w tym ta najstarsza, łączy się ze współczesnością i aktualnymi problemami, które dotyczą naszego świata. Część osób artystycznych z uwagą przygląda się również krajobrazowi Malty a wiele prac mówi o naszych relacjach z przyrodą, zarówno ożywioną, jak i nieożywioną. Warto więc podkreślić feministyczne i posthumanistyczne wątki obecne w najciekawszych realizacjach a zarazem łączące się z matriarchalnym neolitycznym dziedzictwem Malty.

Malta jako mały kraj jest bardzo łatwa do podróżowania. Bilet na komunikację miejską kosztuje 25 Euro na siedem dni a szybki prom z Valletty na Gozo i z powrotem przy zakupie online – 9,50 Euro. Jeśli chce się zwiedzić wszystkie wystawy Biennale trzeba na to poświęcić 5 dni (przez tyle zresztą obowiązuje bilet w cenie 35 Euro). Malta Biennale daje możliwość odwiedzenia miejsc, które przy turystycznych wyprawach są najczęściej pomijane (jak świątynia Ġgantija), zobaczenia innych prehistorycznych cudów oraz zachęty do poznania historii tej niezwykłej wyspy.